Komentarze: 0
Czasem mam wrażenie, że każdy mój dzień jest zaledwie wytworem mojego umysłu, a moje ciało w rzeczywistości wegetuje gdzieś.... i boję się, że w pewnym momencie coś mnie wyrwie z tej śpiączki i nie będę potrafiła żyć w tamtym świecie.... bo przecież na ile pewna jest nasza rzeczywistość? Podobno ludzie w śpiączce też mają swój własny wizerunek świata...
My tu tak realni na ile jesteśmy sobą? A na ile tym czym nas stworzono...
przecież to gdze zyjemy... to czego nas uczą i to co nam wpoją stanowi nasze ja... więc ile mam pewności, że to co teraz piszę to moje słowa... lub inaczej na ile jeszcze to moje słowa, a na ile tego co mnie tworzy... Na ile jesteśmy świadomi naszego Ja i czy to nadal my??
dla mnie większość ludzi tych najbardziej podatnych na system jest jak marionetka w teatrzyku lalek... splątana sznurami... jak pociągną za sznurek tak zatańczy...